niedziela, 23 czerwca 2013
środa, 19 czerwca 2013
róże z papieru toaletowego
Dziś post o kwiatkach. Tym razem nie są to polne ani ogrodowe kwiaty, ani też z bibuły czy
z krepiny. Są to róże z papieru toaletowego. Do wykonania ich, nie potrzebne są ani nożyczki, ani klej. Wszystko tworzą " zwinne rączki". Chociaż w tej chwili mogłabym je tworzyć na czas,
i zawsze wychodzą zgrabne i efektowne, to kilka pierwszych sztuk przypominało wyświechtaną chusteczkę higieniczną.
Różyczki przyklejone są klejem na ciepło do gałęzi wierzby mandżulskiej. Tą z kolei, pomalowałam złotym sprayem. Gdzieniegdzie przykleiłam złote listki z brystolu. Całość zamieściłam w wazonie wykonanym z trzech różnej wysokości tub po dywanach ( dostępnych za darmo w sklepach z dywanami). Tuby przyozdobić można na różne sposoby. Te, owinięte są kolorową flizeliną. Innym razem okręcałam je papierem lub malowałam sprayem. I taki dość spory element dekoracyjny ( powyżej 2 metrów), zagości na najbliższej uroczystości szkolnej. Wzbogacony będzie wiszącym cytatem w złotym ornamencie z brystolu. Postaram się pokazać na blogu efekt końcowy.
Pozdrawiam wszystkich odwiedzających.
Dorota
z krepiny. Są to róże z papieru toaletowego. Do wykonania ich, nie potrzebne są ani nożyczki, ani klej. Wszystko tworzą " zwinne rączki". Chociaż w tej chwili mogłabym je tworzyć na czas,
i zawsze wychodzą zgrabne i efektowne, to kilka pierwszych sztuk przypominało wyświechtaną chusteczkę higieniczną.
Różyczki przyklejone są klejem na ciepło do gałęzi wierzby mandżulskiej. Tą z kolei, pomalowałam złotym sprayem. Gdzieniegdzie przykleiłam złote listki z brystolu. Całość zamieściłam w wazonie wykonanym z trzech różnej wysokości tub po dywanach ( dostępnych za darmo w sklepach z dywanami). Tuby przyozdobić można na różne sposoby. Te, owinięte są kolorową flizeliną. Innym razem okręcałam je papierem lub malowałam sprayem. I taki dość spory element dekoracyjny ( powyżej 2 metrów), zagości na najbliższej uroczystości szkolnej. Wzbogacony będzie wiszącym cytatem w złotym ornamencie z brystolu. Postaram się pokazać na blogu efekt końcowy.
Pozdrawiam wszystkich odwiedzających.
Dorota
czwartek, 13 czerwca 2013
Bukiet zamiast budzika
Tydzień temu dostałam od mojego syna i chrześnicy piękny bukiet. Nie był to pierwszy taki prezent. Wcześniej otrzymywałam maki, chabry, rumianek i różowe " bocianie nóżki". Wszystkie bukiety były okazłych rozmiarów a i trafiały się łodygi z korzeniami. Ten bukiet który dziś Wam pokażę jest szczególny.
Po pierwsze utrzymuje długo świeżość. Po drugie przyciąga słońce do sypialni wczesnym rankiem. Naprawdę. Odkąd jest w wazonie, budzę się w słonecznym, z fioletowymi refleksami na ścianie pokoju. I nawet, co najważniejsze- sen mnie szybko opuszcza i z chęcią witam nowy dzień. Mam czas na poranną kawę w fotelu, a nie jak to było przedtem w "locie". Dziekuję wam dzieciaki za niesamowity prezent! A poniżej poranna sesja dzwoneczków. Sami oceńcie.
Po pierwsze utrzymuje długo świeżość. Po drugie przyciąga słońce do sypialni wczesnym rankiem. Naprawdę. Odkąd jest w wazonie, budzę się w słonecznym, z fioletowymi refleksami na ścianie pokoju. I nawet, co najważniejsze- sen mnie szybko opuszcza i z chęcią witam nowy dzień. Mam czas na poranną kawę w fotelu, a nie jak to było przedtem w "locie". Dziekuję wam dzieciaki za niesamowity prezent! A poniżej poranna sesja dzwoneczków. Sami oceńcie.
Subskrybuj:
Posty (Atom)